Długo długo nic…remont

 

Pewnie się zastanawiacie, a przynajmniej mam taką nadziej, że ktoś zauważył, że długo mnie nie ma :-).

No cóż, w mojej pracowni nastąpiła awaria. W końcu półka nie wytrzymała utykania przeze mnie bambetli i wyrwała ze ściany kątowniki. Co za tym idzie, w panice rozpakowywałam pracownię, doprowadziło to do tego, że cały salon zawalony mam bambetlami. Nie wiedziała, że tyle tego mam. Ale są i pozytywne strony całej sytuacji. Zmusiła ona nas do remontu pracowni ;-). Co prawda remont się przeciągnął i rozwlókł. Jak zwykle zaistniały problemy techniczne, ale teraz mam solidne półki, które udźwigną wszystko. Mój mąż stanął na wysokości zadania, po raz kolejny miał okazję pochwalić się swoimi zdolnościami „złotej rączki” i „Boba budowniczego”.

Z tego bajzlu zaczyna wyłaniać się prawdziwa pracownia, nówka sztuka. Jak tylko zakończę układać moje rupiecie opublikuję zdjęcia z przed remontu i po.