Miesięczne archiwum: luty 2013

Patent na Kocura…

 

Każdy kto ma w domu, takiego małego, bądź większego. Biegającego sierściucha, gubiącego ogrom sierści. Staje przed tym problemem. Co zrobić aby nie spać w jego kudełkach. Ja osobiście nie na widzę przykrywać się pościelą usianą kudełkami mojego kotka ;-/

Próbowałam różnych metod. Narzuty są potwornie drogie i ciężkie. A zapomniałam wspomnieć że nasz kudełek śpi z nami. Próbowaliśmy z tym walczyć, ale niestety z jego punktu widzenia to jest jego łóżko i to on pozwala nam w nim spać, a nie na odwrót. Uroki posiadania kota. Ale wracając do tematu. Ostatnio był to koc z polaru. Niestety nie należał do lekkich i ciężko było pod nim spać. Więc oto potrzeba matką wynalazku. Połowiczna narzutka, wykonana z pojedynczego materiału. A że zaraza śpi zazwyczaj w nogach. No cóż może się sprawdzi.

Mój autorski obiad.

 

I coś z innej beczki. Jak niektórzy wiedzą, a reszta teraz się dowie. Uwielbiam eksperymentować w kuchni. Przyrządzać nowe dania, wypróbowywać przepisy. Ogólnie piec i gotowić.

Przyznaje jednak że nie umiem się trzymać przepisu i zawsze coś zmienię pod siebie 😉 Jestem zwolennikiem tak zwanego gotowania ” na winie”, czyli z tego co jest pod ręką.

I oto rezultat moich eksperymentów. Przepis w całości mojego autorstwa, nie wiem może ktoś już wpadł na to przede mną, ale dla mnie było to olśnienie pewnego zimowego popołudnia.

Jest to indyk, panierowany w zmielonych otrębach i orzechach włoskich. Oczywiście uprzednio zrumienionych. Podany na czerwonej kapuście z przesmażaną kaszą pęczakiem. Oczywiście kapusta czerwona w zalewie octowej, takie małe uzależnienie moje i męża.

No i wyszło coś takiego. Pochwale się przepyszne i jak dotąd jedyna forma indyka jaka mi smakowała. Przyznaje że wiele dała panierka, która stanie się teraz moją ulubioną panierką i zastąpi bułkę tartą. Zdrowa i smaczna, czego można chcieć więcej.

Magnes na lodówkę.

 

I kolejny magnesik :-)

Tym razem na prezent dla psiapsiółki. Niedługo ma imieniny i pomyślałam że najlepiej dać jej coś od siebie. Tym bardziej że na urodziny dostałam od niej piękny szal robiony przez nią na drutach.
Tak Martuś mówię o tobie :-). Więc jeżeli zerkniesz tu przed czwartkiem, to oto twój prezencik.

 

 

Magnes na lodówkę.

 

Troszkę mnie nie było, ale na swoje usprawiedliwienie mam jedno. Jak większość polaków o tej porze roku byłam chora. Choróbsko ciągnęło się za mną i ciągnęło a strasznie nie lubię być chora. Niemoc mnie dobija.

Ale dość już o mnie. Czas zaprezentować moje nowe cacuszko. MAGNES NA LODÓWKĘ pierwszy w mojej krajerze :-) Z racji tego że moja kuchnia utrzymana jest w kolorystyce brązów, więc i magnes jest brązowiutki. Zastosowałam tu kilka technik, troszkę stempli, embosingu, no i distressy się bardzo przydały 😉